Postęp nie w każdej dziedzinie przechodzi gładko i bez sprzeciwu. Sposób prezentacji filmów zmieniał się na przestrzeni dekad – i mamy tu na myśli miejsca i warunki, w których odbywają się seanse. Niegdyś normą były pojedyncze sale kinowe, dość kameralne i mające w sobie coś teatralnego.
Wciąż jest ich wiele, lecz w pewnym momencie na rynek bardzo dynamicznie wkroczyły multipleksy, czyli kompleksy kinowe. Zwykle składają się one z kilku, a nawet kilkunastu sal wielkości jednego tradycyjnego kina. Równocześnie można w nich wyświetlać szereg filmów, co przyciąga sporą rzeszę widzów.
Bogactwo repertuaru bywa tam jednak pozorne, bo próżno szukać w ofercie dzieł niszowych o szczególnych walorach artystycznych. Dominują krajowe oraz hollywoodzkie hity. Zupełnie inaczej działają kina studyjne – mniejsze, najczęściej tańsze, w których można obejrzeć filmy z bardzo wysokiej półki, unikając mlaskania wielbicieli popcornu.
Ostatnie lata to wręcz mały renesans takich niedużych kin, które przyciągają miłą atmosferą i oldschoolowym klimatem.